(Lucy)
Pocałunek trwał sekundę, może dwie. Patrzyłam w jego oczy z wielkim zdziwieniem. Zielone tęczówki uśmiechały się do mnie.- Chodź. Nie może Cię ominąć taka zabawa. - uśmiechnął się i pociągnął mnie za sobą.
Gdy podbiegliśmy do reszty zachowywał się jakby nic się nie stało. Oni również. Pewnie nawet tego nie widzieli. Erza, Levi, Gajeel, Wendy, Clara i Natsu wbiegli do wody. Nagle Grey wziął mnie na ręce.
- Nie wywiniesz się ! - zaśmiał się i ruszył przed siebie.
- Grey ! - krzyknęłam.
Czułam się dziwnie. Strasznie dziwnie !
Kiedy byliśmy już koło reszty postawił mnie na nogi.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się lekko. - Ale mogłam sama tu przyjść ! - walnęłam go w ramię.
- Uciekłabyś. - zaśmiał się.
W sumie miał rację. Przy pierwszej lepszej okazji wróciłabym się opalać.
- Lucy ! - krzyknął Natsu, który już do mnie biegł.
Cholera ..!
Wciąż czułam się nieswojo po tym pocałunku. Nie wiedziałam jak zareagować.
Nagle ktoś złapał mnie za ramię i odwrócił. Poczułam znów na swoich ustach czyjeś wargi. I to na pewno nie był Natsu .. Blond włosy i niebieskie oczy widniały mi przed oczyma.
Czemu to musiał być właśnie on ?!
Uśmiechnął się chytrze i odszedł bez słowa.
Wiedziałam że ten pocałunek widzieli wszyscy moi przyjaciele .. CHOLERA !!
(Lucy)
- HIA! - krzyczałam podejrzewając że to już mój koniec.
[Trzy dni później]
Właśnie tak skończę? Pożarta przez jakąś bestie?! - sięgnął po mnie swoją ogromną ręką i zaczął się ślinić. Natsu leżał na ziemi i ani drgnął. - Zawiodłam jako przyjaciel i mag... Jestem do bani! Przepraszam..
- Przepraszam... - szepnęłam połykając łzy.
Nagle huk.
Spojrzałam przed siebie i ujrzałam leżącego potwora, a nad nim swojego przyjaciela.
- Natsu! - ucieszyłam się.
- Potwór pokonany, zadanie wykonane. - powiedział znudzony i zeskoczył z niego podchodząc do Happy'ego i pytając exeeda czy wszystko gra. Nawet na mnie nie spojrzał.. Wstałam resztkami sił, tylko Happy zlitował się nade mną i pomógł mi iść dalej.
Po wyjściu od zleceniodawcy ja i Natsu wróciliśmy do hotelu gdzie mamy zatrzymać się na parę dni, żeby mieć czas na zwiedzanie. Natsu zachowywał się dziwnie. Ciągle unikał mojego wzroku i właściwie to wciąż unikał mnie! To zaczynało być irytujące..
Wiele godzin później, gdy nadal jest ciemno i wszyscy pewnie śpią, ja budzę się i natychmiast usiadłam na łóżku. Nie wiem, dlaczego się zerwałam, chyba zbudził mnie głośny dźwięk. Zbierając myśli, rozglądam się po ciemnym pokoju, pozwalając oczom przywyknąć do mroku i patrzę, czy coś spadło. Wychodzę z łóżka i odsłaniam zasłony, żeby cokolwiek dostrzec. Patrzę w stronę łazienki, na telewizor, w końcu na ścianę. Natsu. W końcu do mnie dociera: myślę, że słyszałam coś dochodzącego z jego pokoju.
Zakładam białe szorty na majtki, łapię swoją kartkę-klucz oraz dodatkową, którą Natsu wręczył mi do swojego pokoju, tak na wszelki wypadek, i wychodzę na jasno oświetlony korytarz.
Unoszę dłoń i pukam.
- Natsu?
Żadnej odpowiedzi.
Pukam jeszcze raz, ty razem mocniej i głośniej wołam go po imieniu, ale nadal nie uzyskuje odpowiedzi. Po chwili wsuwam kartę w zamek i otwieram cicho drzwi, aby go nie budzić, gdyby spał.
(teraz proszę włączyć muzykę nr.1 powinna pasować)
Natsu siedzi na brzegu łóżka, z łokciami opartymi o kolana i splecionymi dłońmi, które zwisają pomiędzy nogami. Plecy zgarbione, a głowa opada mu tak, ża patrzy w podłogę.
Zerkam w prawo i widzę pod ścianą rozbity wazon i kwiaty porozrzucane wokół niego. Musiał nim rzucić o ścianę.
- Natsu? Co się stało? - pytam, podchodząc wolno, nie dlatego, że się go boje, ale dlatego że boję się o niego.
Zasłony są rozsunięte i księżyc zagląda przez okno, w jego świetle jest skąpane pomieszczenie i półnagie ciało Natsu, które wydaje się bladoniebieskie. Ma na sobie tyko bokserki. Podchodzę do niego, kładę dłonie na ramionach i przesuwam w dół, delikatnie splatając z nim palce.
- Możesz mi powiedzieć - mówię, lecz on nie odpowiada. Nawet nie patrzy.
Stoję między jego nogami, a on nie waha się ciasno owinąć ramiom wokół mojego ciała. Zaczyna drżeć, kiedy jego ból mnie przenika, obejmuję ramionami jego głowę i przyciskam do swojego brzucha. Stoimy tak z minutę. Chwytam delikatnie jego głowę, ale on tylko przyciska twarz do mojego brzucha. - Jestem tu, Natsu - mówię ostrożnie.
Tak bardzo chciałabym wiedzieć co się stało...
Wtulony we mnie łka bezgłośnie. Czuję jak jego ciało drży. Trzyma mnie tak długo, obejmując ramionami. Gdy wstrząsa nim szloch przytulam go jeszcze mocniej i wplatam mu palce we włosy.
W końcu podnosi wzrok. Wszystko czego chce to uwolnić go od bólu. W tym momencie on jest wszystkim, na czym mi zależy. Chcę tylko, by już nie cierpiał.
Natsu pociąga mnie na łóżko i po prostu mnie tuli, stalowym uściskiem ramion przyciskając mnie do siebie na całej długości. Leżymy tak kilka godzin, patrząc jak księżyc wędruje po niebie. Natsu nie odzywa sie ani słowem, a ja nie naciskam, ponieważ on potrzebuje ciszy. I nawet gdyby żadne z nas już nigdy nie miało by się odezwać, mogłabym z tym żyć, jeżeli dzięki temu zatrzymalibyśmy tę chwilę.
Dwoje ludzi, którzy nie umieli płakać, teraz płacze razem, i jeśli świat skończył by się dzisiaj bylibyśmy spełnieni.
Światło wschodu słońca powoli przegania poświatę księżyca i przez chwilę obydwa są na niebie, ale żadne nie dominuje. Horyzont staje się skąpany w ciemnym fiolecie,szarość nabiera różowych plam, aż w końcu słońce zwycięża i budzi się po naszej stronie świata.
Odwracam się by leżeć twarzą co Natsu. On też nie śpi. Uśmiecham się do niego delikatnie, a on nie protestuje, gdy lekko go całuje. Unosi dłoń i kciukiem gładzi mój policzek, a potem dotyka moje usta, opuszka zatrzymuje się na chwila na dolnej wardze, zanim się osuwa. Przysuwam się do niego, a on splata swoje palce z moimi i złączone dłonie chowamy między ściśniętymi ciałami. Jego piękne zielone oczy śmieją się do mnie leciutko, rozplątuje nasze palce i owija ramię wokół mojej tali, i przyciąga mnie do siebie tak blisko, że czuję na policzku ciepło jego oddechu.
Wiem że Natsu nie chce o tym rozmawiać, ale podejrzewam że chodzi mu o jego tatę, a jeśli zacznę naciskać, wszystko popsuję, więc się nie odzywam. Bardzo chce porozmawiać, poniewż uważam że to mu pomoże uporać się z bólem, ale on się nie odzywa, więc muszę czekać. On potrzebuje czasu..
Podnoszę rękę i śledzę palcem zarys na jego szyi.
Szepczę:
- Natsu ..
- Lepiej już idź ... - odparł, a ja poczułam ogromne kłucie w sercu.
Zanim cokolwiek powiedziałam, usiadł na łóżku razem ze mną.
Zrozumiałam .. Na prawdę chce już zostać sam ..
Spojrzałam na niego. Patrzył w dół na podłogę.
Wstałam i pocałowałam go w kolczaste włosy.
Wyszłam bez słowa i wróciłam do swojego pokoju.
Położyłam się na łóżku i poczułam jak do oczu napływają mi łzy ...
Skuliłam się i zaczęłam cicho łkać w lekko zmiętoloną już pościel..
* * *
Gdy pisałam ten rozdział aż łzę uroniłam ..
Mam nadzieję że się spodobał :)
Jezuuu płacze cały czas, wzruszyłam się totalnie ;3 kochana napisałaś przepiękny rozdział i czekam z wielką niecierpliwością na następny <3
OdpowiedzUsuńDziękuje :)
UsuńPostaram napisać go jak najszybciej !
Początek super. Szkoda, że pocałunek był tak krótki T^T Ale kolejny z NIM już nie ;_; Współczuję Natsu ..... Biedny, musiał to zovaczyć >>>>.<<<<<
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Natsu tak traktował Lucy. Bynajmniej na początku, szczerze mówiąc..... Chce mi się płakać .
Tak naprawdę ciągle ryczę.....
Natsu.....
Wyyyybacz Lucyyyy !!!!!!!!! T^T
Ja pieprzę. Wszystko się wali T^T.
Lucy ryczy w swoim pokoju, a Natsu udaje, że ma ją u dupie :c Ale wierzę, że jest inaczej T^T
A więc chciałabym zaprosić cię do siebie ;)
http://never-say-i-love-you.blogspot.com/
Szkoda, że porzuciłaś bloga, bo całkiem fajnie się zapowiadał, a najlepszy był ten rozdzialik, no ale coż, może kiedyś do niego wrócisz :) wenki
OdpowiedzUsuń